niedziela, 6 września 2015

Uwielbiamy obrazkowe fetysze czyli Violettowe tam i z powrotem po blogaskach~

Ten moment gdy masz wolny dzień/wieczór i relaksujesz się w domu, na swoje (nie)szczęście posiadając dostęp do internetu i anielską cierpliwość...

Yhm, wielu twórców blogów na które wrzucają swoje opowiadania nie jest świadoma jednej rzeczy. Gifów. Od biedy mogą być też najzwyklejsze w świecie obrazki. Na całe szczęście nie są to blogi dobre, warte polecenia i czytania. Gorzej, jeżeli w miarę dobry autor psuje swój tekst i zamysł twórczy, robiąc sobie niepotrzebny syf. O czym konkretnie mówię?

Dobra, prościej. Wyobraźcie sobie, że chcecie poczytać coś violettopodobnego. W tym celu przeszukujecie internet i bum! Jest coś do czytania. No ok, teraz wyzywam was abyście w całości przeczytali bloga, którego układ prezentuje się tak samo, jak to cudo poniżej. Flaszka dla każdego, komu się uda bez obrysowania sobie szkliwa w zębach~

***

Violetta wróciła późnym wieczorem do domu i po
chwili, która dla 

nastolatki trwała wieki, już

spała, śniąc o wielkich scenach i błyskach fleszy. Uwielbiała

śpiewać, to było jej całe życie.

***

Dobra, nie męczę was więcej, to co jest wyżej skutecznie posłuży za przykład, że gify wstawia się na początek/koniec pracy. Obrazków to też dotyczy! Kto jest ciekawy może pytać, jaki konkretnie blog tak mnie zainspirował (czytaj wkurzył) do stworzenia tego posta. Z rozkoszą odpowiem i, oczywiście, polecę, jako przykład ,,jak nie należy robić"~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz